„Farmagedon. Rzeczywisty koszt taniego mięsa".
Tekst: Anna Plaszczyk, zdjęcia: materiał prasowy
25 sierpnia 2018
"Jak coś, co powstało z tak dobrych intencji, jak wykarmienie ludzi na całym świecie, mogło się tak popsuć?"
Śmierć wsi, plaga chorób i miliardy głodujących... Książka Philipa Lymberyego, aktywisty zajmującego się ochroną dobrostanu zwierząt, odkrywa ciemną stronę przemysłu rolniczego i ukazuje katastroficzną wizję przyszłości naszej planety. Czy scenariusz Farmagedonu jest nieunikniony?
Czy wiesz, co jesz?
Chów przemysłowy już od dawna ma niewiele wspólnego z sielskimi obrazami życia na farmie, o jakich pisze się w ksiażkach dla dzieci. Przypomina raczej obraz ziemi po katakliźmie – wielkie obszary wyjałowionej ziemi, tysiące zwierząt stłoczonych w zamkniętej przestrzeni, tysiące hektarów monkokultur...
Farmagedon jest wezwaniem do dostrzeżenia w chowie przemysłowym jednego z najbardziej przerażających przejawów marnowania żywności, cierpienia zwierząt, wymierania zagrożonych gatunków, zanieczyszczenia wód oraz rosnącej liczby chorób cywilizacyjnych.
W trakcie zbierania materiałów do książki w Stanach Zjednoczonych stałem wśród migdałowców rosnących w idealnych rzędach na tysiącach akrów i wdychałem powietrze tak ciężkie od oprysków chemicznych, że zapachem przypominało płyn do mycia naczyń. Nie było tam ani źdźbła trawy, ani jednego motyla czy owada. W oddali widniała jedna z wielu działających w tym stanie megaferm mleczarskich. Tysiące apatycznych krów o wymionach wielkości piłek plażowych stały w błocie, czekając, aż zostaną nakarmione, wydojone albo nafaszerowane lekami – to rzeczywisty, dramatyczny obraz uprzemysłowionego rolnictwa opisany przez autora. Philip Lymbery przez trzy lata podróżował po świecie i przyglądał się jak wygląda chów przemysłowy zwierząt. W książce przedstawia cały proces „od kuchni", a także jego skutki dla ludzi, zwierząt i planety. Pokazuje, jak umyślnie pogarszana jest jakość jedzenia, które trafia na nasze stoły: od sztucznego przyspieszania wzrostu zwierząt poprzez stosowanie ogromnych ilości środków chemicznych, antybiotyków, leków hormonalnych, po nadprodukcję zboża na paszę.
Znaczna część mięsa na półkach supermarketów kryje mroczny sekret, którego nie znajdziesz na etykiecie – sposób, w jaki zostało wyprodukowane. Dla producentów wygodna jest ta niewiedza części konsumentów, że mięso czy mleko pochodzi od zwierzęcia, które kiedyś żyło i oddychało, więc nie ma mowy o uświadamianiu kogokolwiek, jak przebiegała jego hodowla. Niektórzy producenci zadają sobie wiele trudu, aby to się nie zmieniło; aby zasłona pozostała szczelnie zaciągnięta – pisze autor. Potem odsłania zasłonę i ukazuje prawdę o tym, co jemy. Autor nie zostawia czytelnika wyłącznie z bulwersującym obrazem przemysłu żywieniowego – wyjaśnia, jak uniknąć zbliżającego się kryzysu żywnościowego, dokonując świadomych wyborów konsumenckich oraz proponuje nowe modele hodowli zwierząt i produkcji jedzenia. Takie, u których podstaw leżały będą szacunek dla natury, zwierząt i ludzi.
* Co roku na świecie w celach konsumpcyjnych ubija się 70 miliardów zwierząt, z czego marnuje się aż 11,6 milionów kurczaków, 270 milionów świń oraz 59 milionów bydła.
* Globalny chów przemysłowy produkuje 14,5% emisji gazów cieplarnianych wytwarzanych przez człowieka – więcej niż wszystkie samochody, samoloty i pociągi razem wzięte.
* 1/3 światowych plonów zbóż przeznaczana jest na paszę dla zwierząt hodowlanych. Gdyby służyły jako żywność dla ludzi, można by nimi wykarmić około 3 miliardów ludzi.
* 28% światowych gruntów uprawnych służy do produkcji żywności, która jest marnowana, co kosztuje około 750 miliardów dolarów amerykańskich, odpowiednik PKB Szwajcarii.
O autorze:
Philip Lymbery jest aktywnym działaczem na rzecz ochrony zwierząt hodowlanych oraz prezesem Compassion in World Farming (CIWF), międzynarodowej organizacji, której misją jest promowanie dobrostanu zwierząt na całym świecie. Przyczynił się do znaczących zmian w prawie regulującym warunki chowu kur oraz świń. Prowadził też rozmowy z przedstawicielami przemysłu hodowlanego, których efektem było zmniejszenie eksportu żywego inwentarza z Wielkiej Brytanii. Prywatnie Lymbery jest wielkim miłośnikiem przyrody i dyplomowanym specjalistą od obrączkowania ptaków. Żyje we wsi Hampshire z żoną, pasierbem, psem ratowniczym i stadem kur, które udało mu się uchronić przed chowem klatkowym.