STYL ŻYCIA

Powiedz NIE dla oleju palmowego!

Tekst: Anna Plaszczyk, zdjęcia: materiał prasowy

28 listopada 2016

Borneo i Sumatra. Te dwie wyspy były kiedyś dzikim rajem na ziemi. Dziś są dla zwierząt piekłem. A my wszyscy do tego piekła przykładamy rękę kupując... olej palmowy!

W Indonezji i Malezji co godzinę wycinane są lasy wielkości 300 boisk piłkarskich. Na ich miejscu powstają są monokulturowe plantacje palmowe. Olej palmowy jest tani i przez to – pożądany niemal we wszystkich dziedzinach produkcji. Rocznie trafia go na rynek 50 milionów ton. Już dziś plantacje olejowców zajmują 12 milionów hektarów terenów, które wcześniej porastały lasy deszczowe. Każdego roku pod produkcję oleju palmowego wycina się lasy równe powierzchni Korei Północnej.

Przez ostatnich 20 lat w ten sposób zniszczono 90% siedlisk orangutanów. W tym czasie zginęło, według oficjalnych danych, ponad 50 000 tych zwierząt. Ekolodzy szacują, że 6 na 12 tych małp zabijanych jest właśnie przez uprawy oleju palmowego. Plantatorzy uważają orangutany za szkodniki. Wiele z nich ginie pod kołami ciężkiego sprzętu, inne są bite na śmierć lub podpalane.

Eksperci obliczyli, że orangutany mogą wyginąć nawet za 5 do 10 lat. Do roku 2033 nie będzie już żadnych terenów, na których te zwierzęta mogłyby żyć. Ta małpa to nasz najbliższy krewny. Nasze DNA jest zgodne aż w 97%! Jeszcze bardziej dramatycznie sytuacja wygląda w przypadku tygrysa sumatrzańskiego. Ten dziki kot, według naukowców, całkowicie wyginie już za 3 lata. Zagrożony jest także nosorożec sumatrzański i wiele innych gatunków, zamieszkujących te deszczowe lasy.

Plantacje olejowca to także zagrożenie globalne, które coraz bardziej dotyka nas wszystkich – również w Europie czy Ameryce. Wypalanie resztek lasów deszczowych pod uprawy olejowców jest przyczyną efektu cieplarnianego. Indonezja jest trzecim największym na świecie emitentem dwutlenku węgla. Wyprzedzają ją tylko USA i Chiny.

O oleju palmowym i jego uprawach zrobiło się głośno kilka lat temu, po emisji filmu dokumentalnego BBC „Dyeing for a Biscuit". Równocześnie Greenpeace rozpoczęło kampanię, mającą przekonać duże koncerny do usunięcia oleju palmowego ze swoich produktów. W ten sposób Unilever, producent marki Dove, poparł moratorium na powstanie nowych plantacji olejowca na terenie lasów deszczowych. Nestle zobowiązało się natomiast wyeliminować z łańcucha dostaw firmy, których działalność szkodzi środowisku.

Co możemy zrobić my, Europejczycy, aby chronić orangutany i indonezyjskie lasy deszczowe? Możemy powiedzieć NIE dla oleju palmowego. Nie jest to łatwe, bo olej jest dodawany do niemal każdego typu żywności – jest w 40-50% produktów spożywczych na sklepowych półkach w USA, Kanadzie, Australii czy Anglii. Znajdziemy go w ciastkach, batonikach, chipsach, mrożonych frytkach, mięsie, rybach, pizzy, margarynach, zupach w proszku, szamponach, mydłach, kremach, odżywkach, żelach pod prysznic etc.

Niestety – nie zawsze czytając etykiety będziemy w stanie wykryć jego obecność w produkcie. Czasem występuje tam pod nazwą „olej roślinny", innym razem w postaci emulgatora E471, używanego przy produkcji margaryny. W produktach udających czekoladę olej palmowy będzie urywał się pod płaszczykiem tłuszczy z grupy CBE i CBS (substytut masła kakaowego). Może być też oleiną lub stearyną palmową. W kosmetykach olej palmowy może być tanim i powszechnie stosowanym SLS (sodium lauryl sulphate), podejrzewanym o działanie rakotwórcze, wysuszającym skórę i włosy. Olej palmowy w kosmetykach to także siarczany alkoholi tłuszczowych, palmityniany sodu i potasu (główny składnik mydeł), a także alkohol cetylowy, kwas stearynowy czy izopropyl. Przez brak ścisłych, międzynarodowych wytycznych, olej palmowy występuje na etykietach aż pod 170 różnymi nazwami.

Jakie zatem produkty kupować, by nie przyczyniać się do tragedii orangutanów i innych gatunków zamieszkujących lasy deszczowe Indonezji i Mazezji? O tym w kolejnym tekście.